Wiek: 36 Dołączył: 17 Maj 2007 Posty: 49 Skąd: Słubice
Wysłany: 2007-06-28, 10:04 Droga destrukcji - siła przyrzeczenia
Wszyscy widzę zaczęli nawiązywać do Szkolnej Czarodziejskiej Społeczności. To i ja zacząłem co nieco skrobać... Ale to będą raczej, ktrótkie, co jakiś czas wrzucane fragmenty.
Przełożył nogi na lewą stronę łóżka, a potem znowu przeleciał... Uderzył z impetem w ścianę, twarz napęczniała, poliki wzdęły się momentalnie, a potem nastąpił niekontrolowany wyciek z trzewi. Czerwona posoka zbroczyła koszulę ściekając z obu koniuszków warg.
- Piekielne nasienie – wysapał mężczyzna uśmiechając się do oponenta. Ręce drżały mu nie pozwalając na bardziej precyzyjne posunięcia. Ktoś się zatrzymał i fala iglastej zamieci wybuchła wewnątrz ciała... ponownie.
Kaskada kropel ulatywała nadając szaleńczego tempa, wybijając rytm walki człowieka z monstrum. Ryk szaleństwa przywodził na myśl męski chór zagrzewający do ostatku... do śmierci.
Zabrakło mu odwagi. Nie wyciągnął różdżki, był za słaby, zrezygnowany. Spiął się strasznie chociaż tak naprawdę wiedział co czeka, czemu się przygląda...
- Masz po prostu zbyt słaby charakter... on to przewidział! – warkot... gniew i zadowolenie... dzika rozkosz drapieżnika. – I jak ja mam cię nazywać? Czarnym Panem? Lordem? Daj spokój to żałosne... Już od początku nie zasługiwałeś na nic ponad to co zaraz nadejdzie! Brak i pustka Greed... brak i pustka.
Śmierciożerca zakasłał ocierając czoło. Nabrał tchu, żeby coś powiedzieć jednak był to próżny trud.
- Crucio!
Wiedział, że przetrwanie zależy od punktu spojrzenia. Spróbował się skupić, wejść w ciało przeciwnika, wchłonąć jego myśli, zamiary, ale one były takie oczywiste...
Wszyscy tak bardzo łaknęli władzy, dominacji, potęgi. Greed czuł to samo, a jednak kiedy nadchodził ten moment... nie był przygotowany. Nie poszło to ku jego wcześniejszym zamysłom. Spijał prawdę z ust kata, miękczył umysł pod naporem mądrości, dokonywała się w nim ostatnia czarna gorączka.
- Okazałeś przede mną punkt przełomu. Uderzyłem w niego zwyciężając. Powiedz mi czego się spodziewałeś dokonując morderstwa?
Mroczny Lord oprzytomniał. Ta jedna reakcja. Widział ponad wszystkim dwie sylwetki zakradające się z tyłu. Czy byli to kolejni? Czy wszystkie drogi zapętlił jego upadek? A może...
- Eneveda...
SSSSUUUUPPPPEEEERRRR!!!!to jakiś horror hyba!
jak o szkole będziesz pisał to zgadzam się na wykorzystanie mojej postaci
czekam z niecierpliwoscią na drugą część
Wiek: 34 Dołączył: 22 Maj 2007 Posty: 344 Skąd: z domku
Wysłany: 2007-07-02, 11:09
Mroczne, tajemnicze...dotego dochodzi troche krwi...jednym słowem w moim guście
Podoba mi się fabuła...jak Lord Greed doszedł do władzy...coś fantastycznego. Nareszcie coś bardziej realnego. W obecnych opowiadaniach nie docenia się śmierciożerców . Więc pisz Greed na chwałę naszej społeczności i ku przestrodze dla wrogów
_________________ Zapracowany. Diagnoza: Cierpi na chroniczny brak wolnego czasu
A ja się chicałam zapytać, kiedy ciąg dalszy? :]
Długo nas w niepewności chcesz jeszcze trzymać? xD
Chociaż to oczywiste, że Greed wygra, bo inaczej to by nie był lordem, ale fanie poczytać o "wylewającej się krwi i tym podobnym" X]
Oj chłopaki, chłopaki, a wy tylko o jednym ;)
Noo... Wiecie trochę dziwnie by to wyglądało :P Miłość w opowiadaniu o śmierciożercach ;P
Ale ogólnie to romanse lubię ^^ Horrory też ^^"
ech...a może by napisać jakąś...Komedię?ogólnie to nie znam nikogo,kto by komedii nie lubił ja niczego nie napiszę gdyż nie mam duszy Artysty.ale jak znajdzie się ktoś,kto taką komedię napisze...Taka np:"Parodia Naszej Szkoły"
co wy na to?
Wiek: 36 Dołączył: 17 Maj 2007 Posty: 49 Skąd: Słubice
Wysłany: 2007-08-03, 09:51
Czasy bliskiej przyszłości:
Egor Kingsley spoglądał w dal. Czerpiąc krótkie chwilowe wdechy rozluźnił nieco ciężar spoczywający na jego prawej dłoni – tej która trzymała różdżkę. Wykonana z niezwykłego, błękitnego materiału – egzotyka, którą podziwiał. Kolor dobrany dość trafnie, gdyż barwa nieba koiła jego chęć opanowania.
Dyrektor postąpił kilka kroków w przód. Jego placówka pobłyskiwała w mroku małym bezgłośnym promieniem. Zaklęcie światła nie dawało przewagi, ale potrafiło wydłużyć pewne zmysły. Egor wiedział czego się spodziewać, a przynajmniej zdawał się być o tym przekonany.
Posadzka w Sali Wejściowej odbiła ledwo-zauważalny odgłos tąpnięcia. Obdarzony pokaźnym wiekiem mężczyzna instynktownie wyczekiwał. Czuł poprzez całe obarczone bólem ciało, że „on” się pojawił.
Hol był pusty, ale stojący na środku dyrektor ani myślał się oddalić choćby o cal. Czuł...
Jakoby na zawołanie spostrzegł pierwszą anomalię. Czerwony chodnik rozpostarty pionowo pomiędzy wrotami, a schodami na piętro, zaczął niepokojąco falować. Egor przeskoczył zwinnie o kilka stopni w górę idealnie uniknąwszy w ten sposób sunącego wprost pocisku. Prowizoryczna fala utworzona z krwistego dywanu uderzyła z mocą w miejsce, z którego czmychnęła ofiara docelowa. Po chwili wszystko się uspokoiło.
- Dyrektorze!
Ktoś nadbiegł z nad przeciwka budząc mimowolnie postać przygarbionej, okularzastej kobiety siedzącej na bujanym fotelu pośród ram swojego obrazu.
Kingsley rozpoznał sylwetkę nadbiegającej osoby. Nieco przerażona i niezwykle zatroskana – jego była uczennica, teraz już pani profesor – Megan McGuire.
Młoda dziewczyna zdjęła pospiesznie szary kaptur ukazując rozwichrzone ciemne włosy opadające jej na równe ramiona. Oczy pobłyskiwały obawą.
- Czy to kolejna napaść? Znowu Greed? – zapytała nieco zbyt zafrasowanym tonem. Dyrektor jednak nie dawał po sobie poznać niczego prócz ogólnego skupienia na zaistniałej sytuacji.
- Tak... – odparł krótko oddając pospieszne spojrzenie wprost za plecami nowoprzybyłej.
Megan pospiesznie dobyła różdżki poczym rozpoczęła lekko obchodzić każdy kamienisty posąg, z których znaczna większość wyglądała nad wyraz złowieszczo. Twardogłowe gargulce w świetle różdżek emanowały negatywnymi emocjami.
Egor zatrzymał się nieopodal sali, w której uczono OPCM. Swego czasu przypominała mu się sytuacja pierwszego osaczenia Mrocznego Lorda, nim tej jeszcze zdołał urosnąć w siłę.
- Niech cię szlag... – mruknął sam do siebie nie mogąc powstrzymać natłoku myśli.
Crucio!
Instynktownie, niemal machinalnie Kingsley wyczuł zwrot, który pozwolił mu ominąć złowrogie zaklęcie. W jednej chwili znalazł się za nim mężczyzna noszący na sobie czarną pelerynę z wszytymi w nią złotymi znacznikami. Ethan Greed postarzał się od ich ostatniego spotkania. Jego włosy wydłużyły się, zmieniając barwę na nieco bardziej zniszczoną od tej za jego bardzo młodzieńczych lat. Oczy jednak pozostały te same, płomienno-szare z tym delikatnym zalążkiem mistycyzmu.
Mroczny Lord dzierżył swą niezawodną broń o kolorze ciemnobrązu. Był opanowany i dziwnie pewny siebie.
- Mówisz szlag? Powiedz mi lepiej dlaczego za każdym razem kiedy próbuję ciebie podejść, okazujesz się być na tyle bezczelnym, aby unikać tego co nieuniknione? – warknął Greed siląc się na spokojny ton. Najwidoczniej był czymś dogłębnie zaabsorbowany przez tak długi okres w którym nie dawał żadnej oznaki własnej działalności.
- Duże doświadczenie Ethanie i to minimum umiejętności, których tobie zawsze brakowało – odparł niemal żartobliwie Egor celując w przeciwnika.
Rozległ się stłumiony pisk. Profesor McGuire rozpoznała sytuację natychmiastowo stając ramię przy ramieniu pracodawcy.
- Dlaczego znowu się pojawiłeś? – zapytała, a w tonie jej głosu pojawił się gniew. – Dlaczego? Chcesz znowu zaatakować uczniów! Jak możesz!
Było ciemno jednak z pewnej dozy skupienia można by było posłyszeć niemrawy szloch wydarty wprost z wnętrza dziewczyny.
Expelliarmus!
Wrzasnął ktoś nieopodal. Różdżka Lorda wyślizgnęła się z jego dłoni, jednakże właściciel szybkim ruchem pochwycił ją z powrotem. Na scenie chwilowo przerwanej bitwy pojawiły się nowe postaci. Odziany w białą szatę aurora, z wiecznie znudzonym wyrazem na twarzy, stąpał ku wszystkim wysoki, kościsty brunet.
- Erech! – zawołała Megan. Auror zatrzymał się a zza jego pleców wyskoczyli dwaj inni łowcy czarnoksiężników.
- Widzę, że w porę. Dziękuję za powiadomienie dyrektorze – odrzekł od niechcenia przywódca grupy mierząc obojętnie Mrocznego Lorda. Greed pozostał niewzruszony. Pętla zdawała się zacieśniać.