Rozdział 1
------------
Tego lipcowego poranka, słońce wyjątkowo mocno grzało. Na niebie nie było żadnej chmurki, a letni wiaterek leciutko wiał co jakiś czas. Mieszkańcy Londynu śpieszyli się do pracy, przeklinając na korki na jezdniach i tłumy na ulicach. Wielkie wieżowce rzucały na nich ogromne cienie, a smog unoszący się nad miastem aż zapierał dech w piersiach.
Mimo, iż każdy człowiek był inny, z ósmego piętra wszyscy wyglądali jak populacja jednakowych robaków. Takie stwierdzenie wyniosła po chwili przyglądania się im mała, jedenastoletnia dziewczynka stojąca przy oknie swojego pokoju. Miała gęste, kruczoczarne włosy do ramion, które spięła w koński ogon. Po chwili odwróciła chudą, podłużną twarz od szyby i otworzyła szeroko ciemnoniebieskie oczy. Westchnęła i cichutko wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Zeszła po schodach do holu i skierowała się w prawo, do kuchni. Wchodząc tam odruchowo dotknęła zawieszonego na ścianie obrazu przedstawiającego samotne drzewo na polanie.Czuła dziwną więź z tą rośliną. A może po prostu lubiła przyrodę?
Dziewczyna podeszła do szafki i wzięła leżącą na niej karteczkę do ręki.
„Megan! – głosiła – Wrócimy do domu o północy…”
- Nie czekaj na nas… - dokończyła bezbarwnie rzucając niedbale papierek na stół i zaczęła robić sobie kanapki. Nagle z nerwów zraniła się w palec nożem, więc szybko sięgnęła po apteczkę i wyciągnęła z niej plaster.
- Czy kiedykolwiek doczekam dnia – sapnęła wściekła – kiedy w końcu będziecie w domu?!
Zamachnęła dłonią, przy okazji przypadkowo zrzucając pudełko z lekarstwami na ziemię. Usiadła na krześle naprawdę zdenerwowana, szybko oddychając. Miała tego dosyć.
Rodzice Megan byli biznesmenami. Gdy była mała zajmowała się nią niania, by nie siedziała całymi dniami sama w domu. W wielkim mieszkaniu, kupionym za ciężko zarobione pieniądze. Meg nienawidziła pracy rodziców. Każde dziecko byłoby zadowolone, skacząc w drogich zabawkach, ale dla Megan pieniądze były kolejnym problemem towarzyskim. Nie miała prawdziwych przyjaciółek, wszyscy wiedzieli, że jest ona z bogatej rodziny, i korzystali z tego. Raz spotkała naprawdę miłą dziewczynę, ale okazała się być taka jak inni. Megan była w centrum klasowej uwagi, dopóki nie odkryła zamiarów swoich „kolegów”.Od tamtej pory była piątym kołem u wozu, traktowanym dodatkowo jak powietrze. Jedynym towarzystwem były maskotki.
Dziwny ból przeszył głowę Meg. Dziewczynie zrobiło się słabo, kiedy nagle usłyszała jakby coś ciężkiego upadło na korytarzu. Przeszła więc o chwiejnych nogach przez hol i wyjrzała. Zobaczyła, że na wycieraczce leży gruba koperta, zaadresowana szmaragdowozielonym pismem… do niej. Wzięła ja do ręki i zauważyła czerwoną smugę krwi.
- A niech to wszystko… - szepnęła, wchodząc powrotem do mieszkania.
Udała się do kuchni, rzuciła kopertę na stół i podniosła apteczkę. Po niecałych 5 minutach posprzątała po sobie i jej wzrok ponownie powędrował na list. Tym razem poszła z nim do salonu.Rozsiadła się wygodnie na zamszowej kanapie otwierając go powoli, zauważyła dziwne logo… przejechała po stemplu zabandażowanym palcem i poczuła iskierkę. Otworzyła koperte…
„HOGWART - SZKOŁA MAGII I CZARODZIEJSTWA – głosił nagłówek. Megan roześmiała się, ale zaciekawiona czytała dalej. Była pewna, że to jakiś kawał.
- Dyrektor Egor Kingsley… - czytała cicho
„Szanowna Panno McGuire
Mamy przyjemność poinformowania Pani, że została Pani przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Dołączamy listę niezbędnych książek i wyposażenia.
Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. Oczekujemy Pani sowy nie później niż 31 lipca.
Z wyrazami szacunku,
Johnatan Krico”
Teraz Megan już tarzała się ze śmiechu. Co to za bzdury?! Mimo wszystko poprawiły jej trochę humor, ale nie na długo. Nagle coś zapukało w okno. Megan otworzyła szeroko oczy i zastygła w milczeniu widząc jak śnieżnobiała sowa cicho pohukuje za oknem wpatrzona w Meg jak w wariatkę.
- Mamo, tato, jestem czarownicą.
W domu zapanowała cisza. Megan stała przed lustrem, zastanawiając się, jak przekaże tą wiadomość rodzicom. Zaledwie przed chwilą przeczytała list, cudowny, niezwykły, wspaniały list, który oznajmił, że jest kandydatką na uczennice akademii magii.
- Ała! – pisnęła cichutko, łapiąc się za zabandażowany palec, zdejmując plaster. O dziwo, zauważyła, że po ranie nie ma już śladu.
Jeszcze raz wzięła do ręki kopertę i zobaczyła kartkę, której wcześniej nie zauważyła.
- Umundurowanie… -zaczęła czytać na głos – podręczniki, pozostałe wyposażenie. Różdżka… Gdzie to kupię?
Do północy starała się normalnie funkcjonować, ale skończyło się na tym, że co chwilę musiała chociaż dotknąć listu. Był w każdym calu przepełniony magią. Wpuściła też do domu sowę, gdyż nie chciała ona odpuścić, cały czas cicho pukając w szybę. Poza tym wątpiła w znalezienie jakiejś w domu. A musiała jakoś odpowiedzieć…
O wpół do pierwszej w nocy Megan obudził dźwięk otwieranego zamka od drzwi. Zasnęła na kanapie. Przetarła oczy, przeciągnęła się a serce zaczęło jej szybciej bić. Wstała i rozprostowała nogi. W tym samym momencie światło w salonie zapaliło się, a Meg przez zmrużone oczy dostrzegła męską sylwetkę.
- Co do?... – rozległ się głos – Megan! Dlaczego jeszcze nie śpisz?!
Chwilę potem do pokoju wkroczyła kobieta. Meg zaczynała przyzwyczajać się do światła.
- Coś się stało Collin? Megan! A dlaczego ty nie śpisz?
- Właśnie jej o tym mówiłem Elizabeth…
Mama Megan poprawiła swoje blond włosy, wpatrując się w córkę orzechowymi oczami. Jej mąż, o brązowych włosach i zielonych oczach postawił teczkę na komodzie. Dopiero po chwili Meg odzyskała zdolność mówienia.
- Eee… To jest powód! – Megan podała rodzicom list, a ci widząc go zrobili ogromne oczy – przyszedł do mnie dzisiaj rano. A tam czeka sowa – wskazała ręką na śnieżnobiałe zwierzę – Mamo, tato… jestem przyjęta do szkoły magii, ale przysięgam, to nie jest żart! Na pewno nie, bo dzisiaj rano na przykład…
- Dość! – powiedzieli jednocześnie rodzice – idź do łóżka, ale już. Porozmawiamy sobie o tym jutro!
- Ale…
- Do łóżka! – krzyknęli, a Megan od razu pobiegła do pokoju. Przez bardzo długi czas nie mogła usnąć. Myślała nad tym wszystkim, co się dzisiaj wydarzyło…
Jak ktoś doczyta do końca, to gratulacje :)
_________________
Ostatnio zmieniony przez Megan McGuire 2007-07-13, 18:55, w całości zmieniany 6 razy
Wiek: 113 Dołączyła: 18 Maj 2007 Posty: 194 Skąd: Miasto koziołków
Wysłany: 2007-06-12, 20:29
Zupełnie niezłe. Wyłapałam kilka błędów, ale to drobiazgi. Obiecuję, ze zrobię mała korektę. Głównie chodzi o namierną ilośc zaimków, ale też ze dwie niezręczności stylistyczne. Nie wiem tylko, czy teraz znajdę siłę ^^' Ale niedługo, niedługo. Jutro lub pojutrze na pewno :)
EDIT: No i jednak zabrałam sie za to dzisiaj... Peszek ;)
"Mimo, iż każdy człowiek był inny, z ósmego piętra wszyscy wyglądali jak [populacji] jednakowych robaków." -> jak populacj[a]. Pewnie literówka :)
"Miała [ona] gęste, kruczoczarne włosy do ramion, które spięła w koński ogon." -> "ona" jest zbędne. Wiadomo, ze chodzi o dziewczynkę, o której wspomniałaś wcześniej
"Po chwili odwróciła chudą, podłużną twarz od szyby i otworzyła szeroko [swoje] ciemnoniebieski oczy" -> jak wyżej. Wiadmo, ze swoje, no bo czyje? :)
"Bardzo go lubiła, czuła [dziwną więź co do tej rośliny.]" -> powinno być raczej "Czuła dziwną więź z tą rośliną". Jest tu tez chyba mały problem z podmiotem. Raz jest nim "obraz" a raz "roślina". Na cos musisz sie zdecydować...
" A może po prostu lubiła przyrodę[.]" -> zabrakło ci "?"
"Gdy była [ona] mała..." -> i znowu jak wczesniej. Wiadomo, ze mówimy cały czas o Megan
"Meg nienawidziła pracy [swoich] rodziców" -> choć juz mniej, tutaj też "swoich" wydaje mi sie zbędne.
"Każde dziecko byłoby zadowolone, [skacząc w zabawkach] [kupionych za nie właśnie,] ale dla Megan pieniądze były kolejnym problemem towarzyskim." -> gdzies tu sie pogubiłaś z tym "za nie własnie". Niby wiadomo, ze przez "nie" rozumiesz "ciezko zarobione pieniądze", o których wspomniasz wczesniej, tylko, że w poprzednim zdaniu zmieniasz obiekt uwagi czytelnika na pracę rodziców. Osobiscie uwazam, ze w ogóle to "za nie" można wywalić i dać po prostu "drogie zabawki". Jako notoryczna czepialska czepnęłabym sie też tego "skacząc w zabawkach". Wydaje mi się, ze zgrabniej będzie "skacząc pośród (drogich) zabawek" czy "wsród (drogich) zabawek"
Natomiast, bardzo podoba mi sie okreslenie, ze "pieniądze były problemem towarzyskim". :)
"Raz spotkała naprawdę miłą dziewczynę, ale [ona] okazała się być taka jak inni." -> jak trochę wyżej. Wiadomo, że opowidasz o tej dziewczynie
"Od [tej] pory [była] piątym kołem u wozu, które [było] dodatkowo traktowane jak powietrze." -> PO pierwsze: nie "tej" ale "tamtej", bo mówisz o przeszłości. Mamy "tą" chwilę, która trwa, a potem mija i opowiadasz, że od "tamtej" chwili, która juz minęła.
Po drugie: "była"-"było" powtórzenie, które czasem jest trudne do obejścia, ale radzić sobie trzeba :) Moja propozycja brzmi: "Od tamtej pory była piątym kołem u wozu, traktowanym dodatkowo jak powietrze" Ale to propozycja - zmieniaj jak chcesz, bylebyś uninęła powtórzenia :)
"Jedynym [jej] towarzystwem były maskotki.
Dziwny ból przeszył [jej] głowę. Zrobiło [jej] się słabo..." -> jej, jej, jej... ojej ;) Coś musisz zrobić z tym miejscem, bo za bardzo jejasz. Mam pomysł, ale wymaga juz dosć znacznej ingerencji w strukturę tego fragmentu, wiec nie bedę tym razem nic sugerować. Coś wymslisz :)
"Tym razem wzięła go do salonu i rozsiadła się wygodnie na zamszowej kanapie otwierając go powoli, gdy zauważyła dziwne logo… przejechała po nim zabandażowanym palcem i poczuła iskierkę." -> oj oj, zamotałas to zdanie. Przyjrzyj mu się uwaznie. A jak nie zauważysz nic dziwnego - przeczytaj je na głos. Coś tu trzeba pozmieniać.
"Mama Megan poprawiła swoje blond włosy, wpatrując się w nią swoimi orzechowymi oczami, podczas gdy jej mąż, o brązowych włosach i zielonych oczach postawił teczkę na komodzie." -> tu też masz zdanie typu "poplątanego". Zasady, jak w zdaniu porzednim - przeczytaj dokładnie i zastanów się, gdzie sie pogubiłaś oraz co zrobić, by z tego zagubienia wyjść :)
Tak kilkoma słowami podsumowana:
Jak pisałam wcześniej, całość jest cakiem niezła. Nie przerażaj sie ilością poprawek, bo to w większości są poprawki bardziej kosmetyczne.
Masz tendencje do zbyt dużej ilości zaimków, co jest bardzo typowym błędem, który przydarza się pewnie gdzieś 90% początkujących piszących. Też przez to przechodziłam (aż przegięłam i zaimków było czasem za mało ^^'). Takze główna rada - kreśl zaimki.
Co jeszcze...? Zaplątujesz się czasem w zbyt zawiłe zdania, które stają się nieco nieczytelne. Ale, przynajmniej w tym fragmencie, nie przydarzyło ci sie to bardzo często, więc nie ma co panikować. Szczerze mówiac, odkryłam niedawno, że sama czasem tworzę zdania-tasiemce i pewnie niejeden oceniajaćy skląłby mnie od ostatnich ;)
Dodam tez, że tu czy ówdzie wypatrzymłam braki w interpunkcji. Ale na intterpunkcję będziesz musiała poczkeać, bo za dużo czasu by mi to teraz zajęło. Do tego, niestety, interpunkcja jest... trudna do opanowania. Owszem, są zasadzy, które okreśłają co, gdzie i kiedy wstawiac, ale jest ich po prostu ogrom i - szczerze mówiąc - wiekszosci nie pamietam. Moje interpunkcja bardzo mocno opiera sie na intuicji, a ta - jak wiadomo - zawodną bywa. Ale jak wspominam swoje wypracowania w liceum, to chyba aż taka zła nie była :) Tu czy tam, jestem pewna, że brakuje ci kropki, czy przecinka (dotyczy to głównie dialogów, w których interpunkcja potrafi byc z jednek strony denerwująca, a z drugiej, jak sie załapie zasady, jest nawet całkiem prosta).
Patrząc tak całościowo, to wydaje mi sie tez, ze przydałoby ci się więcej akapitów. Ale tutaj nie jestem pewna. Przede wszystkim dlatego, że na forum łatwo o "zjadanie" akapitów. Niby one sa, ale po prostu ich nie widać.
Czasem tez odniosłam wrażenie, ze naduzywasz słowa "nagle" i jemu podobnych. Ale - jak powyżej - reki nie dam sobie za to uciąć. Ba! Nie dałabym nawet paznokcia ;)
I już całkiem na koniec dodam, że nie uważam się za żadną polonistkę czy kogoś w tym rodzaju (mój kierunek studiów z poonistyką nie ma NIC wspólnego, prócz tego, że trzeba umieć sie wysławiać ^^). Nie traktuj moich uwag jak jakiejś wyroczni czy innych prawd objawionych, bo też sie czasem mogę mylić. Po prostu miałam troche wiecej czasu, żeby poczytać to czy tamto. A w "tym czy tamtym" mieściły sie także felietony dotyczące "pisarstwa", jako że sama próbowałam swego czasu sił w piórze (czy też, jak wolisz, klawiaturze:)). Nie zrobiły ze mnie moze pisarki bestsellerów, ale nauczyły na co nalezy zwracać uwagę, gdy czyta sie tekst, który chce sie ocenić. No, i miałas pecha, ze Miss Czepiam Się wybrała ciebie.
Pocieszę się tylko, ze dla swoich tekstów (o ile sie takowe pojawiają) bywam jeszcze bardziej okrutna i potrafię poprawiać je w nieskończoność :)
PS. Przpraszam za rozwlekłość. Taki mam już styl... ^^' Pewanie zauwazyliście już na tej czy tamtej lekcji ;P
PS2. I za literówki. Ale to też już na pewno zauwazyliście...:)
_________________ Beware of Ivul Mod! ]:->
Ostatnio zmieniony przez Saligia 2007-06-13, 17:10, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 36 Dołączył: 17 Maj 2007 Posty: 49 Skąd: Słubice
Wysłany: 2007-06-13, 08:46
Nawiasem mówiąc(swoją drogą kto wymyślił takie durne powiedzenie... jak można mówić coś nawiasem? no ale nic) jak już nadmieniła Saligia początek jest całkiem niezły. Dodam jednak coś od siebie... Dla mnie jednym z głównych kryteriów przy ocenie tekstu jest jego zrozumiałość i przejrzystość. Nie chodzi mi wcale o to, iż im tekst prostszy tym wygodniejszy... to raczej takie założenie, jeśli ma być skomplikowanie okej! Tyle, że w odpowiedniej otoczce Ogólnie jeśli mogę coś poradzić stosuj jak najwięcej u własnych bohaterów zachowań... powiedzmy nieprzewidywalnych, czytelnicy bardzo to lubią. No przynajmniej ja
PS. Sal... zaszalałaś! Zaczynam się Ciebie bać ^^ hyhy
Dzięki, w najbliższym czasie postaram się poprawić te błędy
Saliga baaaaardzo się rozpisałaś, ale wszystko przeczytałam, więc może jakieś punktciki? ^^ (joke)
Up (Ja nie pisze o naszej szkole ;])
Wiek: 34 Dołączył: 22 Maj 2007 Posty: 344 Skąd: z domku
Wysłany: 2007-06-13, 12:45
Wszyscy piszą to i ja napisze:-) . Opowiadanko ciekawe. Chce się je czytać. Nie załamuj się uwagami Saligi. Każdy pisarz musi stawić czoło krytyką(wiem coś na ten temat...) Czekamy na następną część. Gratulacje za odwage ,że pierwsza odważyłaś się napisać, kto wie może ja tutaj zamieszcze swoją więzienną poezje
_________________ Zapracowany. Diagnoza: Cierpi na chroniczny brak wolnego czasu
Wiek: 113 Dołączyła: 18 Maj 2007 Posty: 194 Skąd: Miasto koziołków
Wysłany: 2007-06-13, 14:18
Bossk napisał/a:
PS. Sal... zaszalałaś! Zaczynam się Ciebie bać ^^ hyhy
A co, Bossk - chciałeś dać swój tekst i sie teraz boisz? :> Słusznie, bo dla ciebie, starego dziada, bedę bezlitosna! Mwahahaha! ]:->
( )
Naturalnie moje uwagi nie miały na celu zniechęcenie kogokolwiek, tylko wskazanie co nalezałoby poprawić. Pewnie, że fajnie się czyta jak ci ktoś mówi "ale jest super! Wspaniale piszesz!" i takie tam. Osobiście jednak bardziej cenię konstruktywna krytykę, gdzie ktoś kulturalnie powie mi "popraw tu i tu, a będzie ok" od peanów ;)
Eee, i tak, wiem, że moje uwagi dotyczące cudzych tekstów urastają czasem do rozmiarów, no.. konkretnych. ^^'
Wiek: 36 Dołączył: 17 Maj 2007 Posty: 49 Skąd: Słubice
Wysłany: 2007-06-13, 18:43
Cytat:
A co, Bossk - chciałeś dać swój tekst i sie teraz boisz? :> Słusznie, bo dla ciebie, starego dziada, bedę bezlitosna! Mwahahaha! ]:->
( )
A żebyś wiedziała, że jeszcze coś tutaj zamieszczę ;-P I spróbujesz tylko nie przeczytać i wszystkich błędów nie poprawić to normalnie ach... xD Okej nie offtopicujmy...
Wiek: 113 Dołączyła: 18 Maj 2007 Posty: 194 Skąd: Miasto koziołków
Wysłany: 2007-06-13, 18:54
[offtop] Zbliżaja sie wakacje, top będę miała dosc czasu, bos(s)ki. Specjalie dla ciebie wydrukuje sobie i zasiądą z siejącym grozę czerwonym, nauczycielksim długopisem... Suchej nitki na tobie, nie zostawię ]:->
[/offtop]
A żeby nie było, ze modowie sieją offotpem :P to zapytam o coś do tematu:
Uraczysz nas, Megan, następną częścię w najbliższym czasie czy będziemy musieli poczekać? :) Bo chętnie zobaczę ciąg dalszy.
Wiek: 113 Dołączyła: 18 Maj 2007 Posty: 194 Skąd: Miasto koziołków
Wysłany: 2007-06-13, 18:58
Dłuuuugi? Eee, a nie mogłabyś go.. no, pociąć? Tak, zeby był mniej wiecej takiej długosci jak ten? Byłoby wtedy wiecej częsci, ale bardziej... dawkowanych. Taka moja osobista prośba. Strasznie ciezko mi się zabrać do za długich tekstów, które czytuję z moinitora ^^'
Porpawione :D A cd do korekcji, więc myślę, że jutro/pojutrze będzie. :D Jednak pisze o naszej szkole :P
UP@ Da się zrobić, podzieliłam specjalnie dla ciebie na 2 części :D I ogranicze się z "jej"aniem :P
DOWN@ Mwahaha ^^ No cóż, jeśli mi zapłacisz (joke :P) Nie, mogę ci najwyżej wnieść poprawki, ale lepiej zapukaj do mosiężnych drzwi Elenki ;-D
_________________
Ostatnio zmieniony przez Megan McGuire 2007-06-21, 12:26, w całości zmieniany 3 razy