Wiek: 31 Dołączył: 29 Maj 2007 Posty: 274 Skąd: z Lasu xD
Wysłany: 2007-07-09, 11:21 Szum przeznaczenia
I na mnie przyszła kolej. Kiedyś już mówiłem, że spróbuje. Pierwszy rozdział będzie bardzo krótki ale obiecuję, że reszta będzie trochę dłuższa. Powiadamiajcie mnie o błędach to postaram się popoprawiać i nie popełniać ich w kolejnych rozdziałach.
Mam nadzieję, że was zainteresuje i spodoba się wam.
Miłego czytania!!!
---------------------------------------------------
Rozległ się szum i samolot wystartował. Damian siedział między młodą, małą dziewczynką a jakimś otyłym mężczyzną w średnim wieku.
-Braciszku! – zaczęła owa dziewczynka – długo będziemy lecieć?
-Niedługo, jakieś 5 godzin- westchnął po czym z obrzydzeniem spojrzał się na mężczyznę opychającego się czekoladą.
Zapadła cisza. Przez okno widać było oddalające się lotnisko. Samolot wzlatywał coraz wyżej.
Siedzący z boku jegomość zrobił minę jakby dopiero co zauważył chłopca
-Pan też leci pierwszy raz?- zapytał
-Tiaaa... – odparł z niechęcią, a minę zrobił tak niewyraźną jakby już chciał zakończyć tę rozmowę.
-Ja też – powiedział wpychając tym razem batona do ust- strasznie się denerwuję! Nie mogę odejść od myślenia, że samolot może mieć awarię i się rozbić.
-Ogląda pan za dużo filmów- powiedział ale głos zadrżał mu tak, jakby nie był pewny tego co mówi.
-Możliwe- wyjąkał mieląc czekoladę w buzi- ale dużo z nich było na faktach autentycznych. To się zdarzyło innym może się zdarzyć i nam.
Damian już nic nie powiedział. Spojrzał w zamyśleniu w okno. Nie mógł zapomnieć o tym co zostawił we Francji- kolegów, dziewczynę, ciotkę, swój klub piłkarski... wszystko to na co przez jedenaście lat ciężko pracował zostawił dla jednego celu- zobaczyć rodziców.
Wyłapałam troszkę:
1. "-Niedługo, jakieś 5 godzin- westchnął po czym z obrzydzeniem spojrzał się na mężczyznę opychającego się czekoladom."
Ojajaj xD To zdanie powinno brzmieć:
"-Nie długo, jakieś 5 godzin- westchnął po czym z obrzydzeniem spojrzał się na mężczyznę opychającego się czekoladą."
A tak poatym, od kiedy 5 godzin to mało? ;P
2. "Siedzący z boku jegomość zrobił minę jakby dopiero co zauważył Damiana."
Radzę zamaist kolejny raz "Damian" użyć chłopiec, młodzieniec...
3. "Nie mogę odejść od myślenia, że samolot może mieć awarię i się rozbije."
Trochę pokręcone zdanie. Ja proponowałabym to napisać tak:
"Nie mogę odsunąć myśli, że samolot może mieć awarię i się rozbić."
Tak w oóle, to jeżeli pierwszy czasownik ma końcówkę "ć" (bezokolicznik) to drugi też musi :)
4. "...powiedział wpychając kolejną kostkę czekolady do buzi", "wyjąkał mieląc czekoladę w buzi" - Czekolada , czekolada... Aaa! Weź coś tu innego wstaw bo ciągle czekolada :) A i "buzia" to raczej takie słowo się do pisania. Tutaj lepiej pasuje "ust", "jamy ustnej".
5. "... wszystko to na co przez jedenaście lat ciężko pracował zostawił dla jednego celu. Zobaczyć rodziców."
Korekta:
"... wszystko to na co przez jedenaście lat ciężko pracował zostawił dla jednego celu - spotkania rodziców."
Rodziców można zobaczyć na fotografi etc.
Ogólnie rzecz biorąc, fajnie się zapowiada. Czekam na c.d :D
Wiek: 31 Dołączył: 29 Maj 2007 Posty: 274 Skąd: z Lasu xD
Wysłany: 2007-07-13, 10:59
Dwa dni wcześniej
Rozległy się ciężkie kroki po schodach. Nagle do pokoju wpadła zdenerwowana ciotka Anastazja. Była to niewysoka, grubawa osoba z długimi blond włosami.
-Na litość boską! Damian zobacz która jest godzina! Jest pierwsza w nocy! – wykrzyczała nie czekając na odpowiedź- Zgaś już to światło i idź spać!
-Dobra już idę... –odparł chłopak spostrzegając, że niekorzystnie byłoby się teraz z nią kłócić, po czym zgasił światło i położył się.
Ale było coś co mu spać nie dawało. A konkretnie zdjęcie które znalazł podczas sprzątania. Fotografia przedstawiała piękną kobietę z czarnymi włosami trzymającą przy piersi dziecko, a tuż obok stał uśmiechnięty mężczyzna.
Do tej pory ciotka mówiła tylko, że wyjechali do Polski. Już dawno o nich zapomniał. Pewnie Anastazja sądziła, że jeśli zapomną, to będzie im łatwiej.
Ale teraz gdy już znalazł to zdjęcie nie mógł przestać myśleć- Dlaczego go zostawili? Dlaczego wyjechali bez żadnej wiadomości? – Po jakimś czasie poczuł się nagle senny. Powieki zaczęły ciążyć, aż w końcu opadły.
-Wstawaj! Pobudka! Dokąd będziesz spał! W moim domu nikt się nie obija! – wykrzyknęła ciotka wpadając do jego małego pokoju- Szybko ubieraj się i marsz do sklepu!
Nie mając wyjścia podniósł się i nałożył na siebie leżącą z boku starą kraciastą koszulę.
-Już dawno mówiłam ci żebyś wyrzucił tego łacha i kupił sobie coś lepszego!- wrzasnęła Anastazja
-Kiedy mi w tym wygodnie.
-A zresztą jak chcesz...
I w tym momencie Damian się bardzo zdziwił- ciotka jeszcze nigdy mu nie ustąpiła tak łatwo. Coś musiało ją dręczyć.
-Obudzę Klarę... Jak się jeszcze nie obudziła- powiedział z ironią mając na myśli krzyki ciotki
-Zostaw. Niech sobie śpi- mówiąc to wychodziła już z bladozielonego pokoju – No i po zakupy bo nie mam z czego zrobić śniadania! – wrzasnęła z klatki schodowej
Damian wyszedł ze swojego pokoju, zszedł szybko po schodach i już minutę później zmierzał wąskim betonowym chodnikiem w kierunku małego fioletowego budynku.
Sięgając do kieszeni spostrzegł, że nie wziął ze sobą portfela]
-No nic, wezmę na kreskę, a zapłacę jutro – powiedział sobie na głos
Wchodząc do sklepu starszy mężczyzna przywitał go ciepłym uśmiechem
-Dzień dobry, co podać dzisiaj
Damian sięgnął do kieszeni wyjmując pogiętą kartkę z listą zakupów
-Dzień dobry, proszę.-powiedział wręczając karteczkę.
Sprzedawca pokręcił się po sklepie zgarniając co niektóre produkty do reklamówki. Nagle stanął w miejscu i zaczął podliczać na kasie – To będzie... 16 euro
Nagle Damian instynktownie sięgając do kieszeni po portfel tym razem go wyczuł. Podał kilka banknotów mężczyźnie i zwrócił się w kierunku domu z myślą, że wtedy mu się tylko wydawało.
Dzień minął szybko... Damian dziś nie wychodził z domu, ponieważ po godzinie 9 rano zaczął padać deszcz.
Kręcąc się po mieszkaniu myślał, czy zapytać ciotkę o rodziców ,czy też nie. Anastazja po ciężkim dniu pracy odpoczywała z książką w ręku. Nagle Damian zebrał się na odwagę i zapytał:
-Ciociu... –przeciągnął rozpaczliwie- czy ja mam jakąś rodzinę w Polsce?
-Tak...- odpowiedziała w zamyśleniu- zdaję się, że ojciec twojej mamy tam mieszka...
A czemu pytasz? –zapytała, ale w taki sposób jakby już znała odpowiedź na pytanie
-Tak sobie myślę... że może bym wyjechał do Polski... – teraz chłopiec dosta zastrzyk odwagi i z pewnością powiedział- Postanowiłem odszukać swoich rodziców... Jeśli nie znajdę ich żywych... to przynajmniej odwiedzę ich grób. –wykrztusił z siebie nie wiedząc do końca, czy to było rozsądne.
Ciotka ku jego zdziwieniu uśmiechnęła się- Spodziewałam się tego po tobie. Jutro masz samolot do Polski, twój dziadek już o wszystkim wie...
-Ale skąd wiedziałaś?!?- przerwał jej
-Bo wiesz... nasza rodzina... no... ten tego... jest trochę niezwykła...- wyjąkała, po czym wstałam, podeszła do szuflady i wyjęła z niej kopertę- Dała mi to twoja mama. Powiedziała, żebym przekazała ci to kiedy uznam za stosowne- po czym wręczyła list chłopcu.
Damian szybko pochwycił list i zaczął łapczywie czytać:
Drogi synku
Przepraszam cię za to, iż nie mogliśmy was zabrać do Polski,
Sam rozumiesz, byliśmy w śmiertelnym niebezpieczeństwie,
Jakbyśmy wzięli was ze sobą narazilibyśmy was na to.
Opiekuj się Klarą i słuchaj się ciotki.
Wybacz nam
Anne i Oliver de'Gaulle
Czytając list szybko wbiegł po schodach krzycząc „Dziękuję ci ciociu!”. Wpadł do pokoju Klary. Mała dziewczynka siedziała przy biurku i uporczywie pisała na małym skrawku papieru.
-PAKUJ SIĘ! Jutro jedziemy do Polski! – ryknął Damian
-O, fajnie- powiedziała dziewczynka zeskakując z fotela i podbiegając do szafek.
Damian wbiegł do swojego pokoju i również zaczął opróżniać swoją szafę.
Następnego ranka wszyscy byli już gotowi do wyjazdu i czekali na lotnisku na samolot.
Klara zwiesiła się na szyi ciotki Anastazji, żegnając się.
-Już czas. – zbliżył się do ciotki- Dziękuję ci za wszystko ciociu- i mocno zacisnął oczy by ukryć łzy.
- Nie ma sprawy. Obiecałam twoim rodzicom, że się wami zaopiekuje.
Po tej chwili rodzeństwo weszło do samolotu, a Anastazja wciąż stała na lotnisku i ocierała łzy jedwabną chusteczką.
błędów nie widziałem,ale nie widać prawie rzadnego przecinka.
ogólnie niezłe,ale trochę takie...nudnawe.może nastepna cześć będzie ciekawsza,bo w tej brakuje zwrotów akcjii.
Wiek: 35 Dołączył: 22 Maj 2007 Posty: 344 Skąd: z domku
Wysłany: 2007-07-13, 21:23
Cożeś się pito tych przecinków uczepił No dałeś mi wicej tekstu Damian. Zapowiada się długa powieść. poczekam troche jak napiszesz kolejne rozdziały. pierwsze wrażenie: dość fajne biorąc pod uwage że w pierwszym rozdziale samolot jest
_________________ Zapracowany. Diagnoza: Cierpi na chroniczny brak wolnego czasu
Wiek: 37 Dołączył: 17 Maj 2007 Posty: 49 Skąd: Słubice
Wysłany: 2007-08-03, 07:52
Hm... powiem tak ^^ widać, że piszesz i masz już jako tako wyrobiony plan. Mala porada to nie spieszyć się nigdy z zamieszczaniem tekstu i nic na siłę. Nie zgodzę się z Pitem i powiem Ci, że mnie opowiadanie zaciekawilo. Lubię jak wszystko dzieje się fakt po fakcie, a tylko w momencie ostrej akcji wszystko przyśpiesza nabierając odpowiedniego dynamizmu. A tak na marginesie... dzięki Twojej pracy naszedł mnie pewien pomysł ^^
Wiek: 31 Dołączył: 29 Maj 2007 Posty: 274 Skąd: z Lasu xD
Wysłany: 2007-08-03, 11:58
Bossk napisał/a:
Hm... powiem tak ^^ widać, że piszesz i masz już jako tako wyrobiony plan. Mala porada to nie spieszyć się nigdy z zamieszczaniem tekstu i nic na siłę. Nie zgodzę się z Pitem i powiem Ci, że mnie opowiadanie zaciekawilo. Lubię jak wszystko dzieje się fakt po fakcie, a tylko w momencie ostrej akcji wszystko przyśpiesza nabierając odpowiedniego dynamizmu. A tak na marginesie... dzięki Twojej pracy naszedł mnie pewien pomysł ^^
I tu się zdziwisz... To moje pierwsze opowiadanie, więc nie za bardzo pisze xD
Miło mi, że jestem inspiracją :)
Dzięki za radę
A co do planu to mam go, tylko gorzej z wykonaniem... ostatnio nie mam weny... jak się wziąłem za pisanie kolejnego rozdziału... to szkoda gadać... wyszedł okropnie... trochę na niego poczekacie